Karma Kagju znana też pod równorzędną nazwą Karma Kamtsang jest jedną z czterech głównych szkół buddyzmu tybetańskiego. Szkoła Karma Kagju zapoczątkowana przez I Karmapę, Dusum Khjenpa (1110-1193) jest najdynamiczniej rozwijającą się szkołą buddyzmu w Europie.
środa, 28 sierpnia 2019
XVI Karmapa, Rangdziung Rigpe Dordże "Cenna bodhicitta"
Awalokiteśwara tyb. Czenrezik |
Sercem nauk mahajany pozostaje medytacja pozwalająca na doświadczenie bodhicitty, przebudzonej postawy umysłu. Pojęcie to można rozumieć na dwa sposoby: jako pragnienie przyniesienia pożytku sobie i innym oraz jako stan umysłu pojawiający się w czasie dobrej praktyki, kiedy siebie i wszystkie istoty postrzegamy jako nieoddzielne. Jeśli będziecie medytować z właściwą motywacją i zrozumieniem przyczyny i skutku, wzbudzicie w ludziach zaufanie. Będą oni mogli polegać na was i na tym, co robicie. Zręczne metody bodhicitty umożliwiają wam skuteczne pomaganie innym. Działania bodhisattwy można podzielić na cztery grupy:
• szczodrość,
• łagodna mowa,
• pożyteczne działanie,
• spójność między słowami i działaniami.
Gdy bodhisattwa, praktykujący szczodrość, zobaczy kogoś, kto jest biedny, spontanicznie ofiaruje mu jedzenie, ubranie, wszystko, czego będzie on potrzebował. Bodhisattwowie wiedzą również, że ludzie nie słuchają słów wypowiedzianych w gniewie. Potrafią wczuć się w ich położenie. Mając dla nich zrozumienie, mówią łagodnie i spokojnie, tak aby inni czuli się przy nich dobrze. Takie postępowanie bodhisattwy pozwala na wykorzystanie dharmy w wielu różnych sytuacjach. Jeśli przyjrzymy się religiom Wschodu i Zachodu, zobaczymy, że pojęcie o wierze pozostaje w nich jednakowe, nawet jeśli one same są odmienne. Jeśli jednak weźmiemy pod uwagę filozofie, widać znaczące różnice. Dlatego też w krajach zachodnich wypowiedzi nauczycieli buddyjskich powinny zgadzać się z zachodnimi wzorcami myślenia, tak aby nasiona dharmy w pełni przeniknęły do doświadczenia ludzi. Tak też do nich przemawiają lamowie.
Ponieważ żyjemy w szczęśliwym czasie, światło współczucia Buddy dociera do Ameryki, Kanady, Europy – rozprzestrzenia się po całym świecie. Wiele osób chce medytować i daje im to wiele radości. Z drugiej strony, aby móc to robić, trzeba trafić na właściwy splot okoliczności. Samo spotkanie się tylu dogodnych warunków jest nadzwyczajnym, wspaniałym błogosławieństwem dharmy. Z chwilą otrzymania go na praktykującym spoczywa odpowiedzialność za dalsze przekazywanie nauk – tym, którzy są na nie gotowi. Jak powiedziałem na początku, korzeniem dharmy jest cenna bodhicitta, oznaczająca współczucie dla innych. Pozostaje ona istotą wszystkiego, o czym dziś mówiłem. Niektórzy ludzie myślą, że bardzo trudno jest otrzymać nauki. W końcu jednak je dostają. Wówczas z kolei uważają, że nawet jeśli je otrzymali, to są one niezwykle trudne, a urzeczywistnienie ich zabiera wiele czasu. Zapewne tak jest. Tak, jak w tym świecie trudno jest zrealizować to, do czego się dąży, tak też nie jest łatwo dotrzeć do głębokich, sekretnych nauk mahajany, a już praktykując ją, nie jest łatwo osiągnąć stan radości lub Przebudzenia. Wszystko to jednak zależy od was. Powinniście naprawdę podążać za dharmą, medytować i utrzymywać świadomość przyczyny i skutku. Jeśli będziecie robić to wytrwale i z zaufaniem, urzeczywistnienie nie zabierze tak długiego czasu, może też nie okaże się tak trudne. Sekretne nauki mahajany mówią: „Nagle dzieje się coś szczególnego, nagle Przebudzenie zostało już osiągnięte”.
Choć tak wielu dziś medytuje, nasze czasy nie są spokojne i pełno w nich rozproszenia. Jaką motywacją powinniśmy się wobec tego kierować? Znowu: pragnieniem przynoszenia pożytku innym. Doskonałą podpowiedzią tutaj mogą stać się nasze własne potrzeby: czegokolwiek my chcemy, innych pewnie też uszczęśliwi. Taka motywacja jest rzeczywiście rdzeniem praktyki dharmy. Jeśli uświadomimy sobie, jak działa przyczyna i skutek, będziemy pewni, że nasza postawa przyniesie doskonałe rezultaty. W tym świecie przywykliśmy mówić: „moi rodzice, mój kraj, moja własność”. Z punktu widzenia dharmy patrzymy na wszystkich jako nieoddzielnych od nas i głęboko życzymy im, by wyzwolili się od cierpienia i jak najszybciej osiągnęli stan buddy. W ten sposób praktykujemy bodhicittę. Jeśli będziemy umacniać w sobie życzenie przynoszenia pożytku innym i choćby raz dziennie powtarzać mantrę OM MANI PEME HUNG, pomoże to w wyzwoleniu istot z cierpienia i wyniesie je na poziom buddy. Dołączam swe myśli i błogosławieństwo do wszelkich waszych poczynań i bardzo wam życzę długiego życia.
źródło: internet
Subskrybuj:
Posty (Atom)