W buddyjska tantrze znajdziemy różne sposoby recytowania modlitw.
„Wołanie lamy z daleka”, jest to ogólna nazwa na specjalny sposób recytowania modlitw, znany zarówno w starych jak i nowych tantrach. Nazywa się to „wołanie lamy z daleka”, ponieważ, kiedy modlimy się w ten sposób, utrzymujemy takie nastawienie jakbyśmy byli np. dzieckiem zagubionym gdzieś na odludziu, które nie ma żadnej możliwości otrzymania pomocy. Jedyna myśl jaka temu dziecku przychodzi do głowy, to wołać swoich rodziców.
Podobnie my jesteśmy zagubieni w samsarze, nie jesteśmy w stanie sami wyzwolić się z samsary, dlatego wołamy lamo!... W Tybecie było to tak praktykowane, że ludzie szli w jakieś odludne miejsce, gdzie była pewność, że nikt im nie przeszkodzi. I modlili się śpiewając na całe gardło. Czasem śpiewali na jakieś piękne melodie, często pochodzące z wizji wielkich mistrzów. Ale Karma Czagme Rinpocze, w komentarzu do modlitwy do Dordże Czanga, pisze, że jeśli obudzi to w kimś większe oddanie, to może też recytować modlitwy szeptem, może śpiewać na dowolną melodię, może nawet szczekać jak pies. Każdy sposób jest dobry, który pomoże mu wzbudzić więcej oddania. Mówi się, że ten rodzaj recytowania modlitwy robi się z tak silnie wzbudzonym uczuciem oddania, że łzy spontanicznie napływają nam do oczu, włosy stają nam dęba, czujemy ciarki na plecach.
Pewien młody człowiek miał wielkie oddanie dla dharmy, pragnął otrzymać instrukcje od autentycznego mistrza. Udał się do pewnego klasztoru, aby spotkać sławnego mistrza. Jednak powiedziano mu, że w tej chwili nie ma go tutaj. Jest nad rzeką, kąpie się. Ów mistrz widząc zbliżającego się młodego człowieka, zobaczył w nim wielki potencjał, że jest on w stanie wiele osiągnąć. Kiedy młody człowiek zaczął kłaniać się przed mistrzem, on pokazał ręką, aby zbliżył się do niego. W tym czasie mistrz stał w rzece. Kiedy uczeń zbliżył się, lama zapytał:
- Czego chcesz?
Młody człowiek odpowiedział:
- Chcę dharmy.
Wtedy mistrz złapał go za włosy, i zanurzył jego głowę pod wodą, potrzymał dosyć długo. Kiedy wyciągnął ją z wody, zapytał:
- Kiedy miałeś głowę zanurzoną pod wodą, o czym wtedy myślałeś, czego pragnąłeś?
Ponownie zanurzył jego głowę w wodzie, potrzymał dłuższą chwilę. Następnie wyciągnął ją z wody i powtórzył pytanie:
- Kiedy miałeś głowę zanurzoną pod wodą, o czym wtedy myślałeś?, czego pragnąłeś?
Kolejny raz głowa młodego człowieka wylądowała pod wodą. Kiedy mistrz wyciągnął jego głowę z wody i ponownie zadał to samo pytanie. Młody człowiek ostatkiem sił wykrzyknął:
- Powietrza!
Wtedy lama powiedział:
- Bardzo dobrze. Jeśli będziesz pragnął dharmy tam bardzo jak teraz pragnąłeś powietrza, wtedy przyjdź do mnie po instrukcje.
Właśnie z takim oddaniem powinniśmy recytować modlitwy do lamy, jak ów młody człowiek, który pragnął powietrza. My sami jesteśmy zanurzeni w samsarze. Jedynie, czego możemy pragnąć to urzeczywistnić to samo, co urzeczywistnił nasz lama.