Powinniśmy pielęgnować naszą radość i wdzięczność dla naszej medytacji. Powinniśmy docenić tę niezwykłą okazję, dzięki
której możemy teraz usiąść na swojej poduszce medytacyjnej i zaangażować
się w praktykę! Jest to naprawdę piękna, wyjątkowa chwila. W tych czasach wszyscy mamy
do czynienia z groźnymi i potężnymi światowymi wpływami. Wielu z nas jest
zaangażowanych we wszelkiego rodzaju aktywności zawodowe itp. Często nie mamy
wystarczająco dużo czasu i przestrzeni, aby zrobić wszystkie praktyki, które
chcemy. Możemy zauważyć, że nasze dobre nawyki wymykają się i możemy się poczuć
zniechęceni. Niemniej jednak powinniśmy po prostu wrócić i usiąść do praktyki
z dobrymi myślami, odświeżając naszą motywację. Radosne wysiłki, odwaga i
zaangażowanie pomogą nam. Bardzo ważne jest mieć zadowolony umysł. Jeśli nie mamy takiego podejścia, zawsze według nas coś będzie nie tak,
nawet jeżeli wszystko będzie idealne. Zadowolony umysł to ważna rzecz w medytacji. Brak
takiego umysłu jest jak grad, który niszczy plony medytacji.
W linii Szangpa Kagju mówi się o czterech gradach niszczących naszą medytację:
- Pierwszy to
przemieszczanie się. Od gongu do gongu, w trakcie sesji, nie powinniśmy
nigdzie chodzić. Do toalety trzeba iść przed sesją. Jeść i pić też trzeba
między sesjami. Jeżeli podczas sesji będziemy chodzić do WC, jeść czy pić
albo chodzić odwiedzać innych medytujących, będzie to jak grad, który
niszczy owoce medytacji. Jeśli
chcemy mieć dobrą sesję medytacyjną, nie chodźmy(w tym czasie) nigdzie, bo to zrujnuje
całą sesję.
- Drugi grad to
przeprowadzki i zmiany – tak faktyczne, jak w myśli. Chodzi tu o zmianę
miejsca, ale też o zmianę lamy, praktyki, myślenie, że jeśli zmienimy te
rzeczy, to pójdzie nam lepiej.
- Trzeci grad to
gadulstwo, szczególnie przerywanie powtarzania mantr, czy recytacji tekstu praktyki zwykłą mową. Zawsze są tematy do rozmów – o tym, co robiliśmy przedtem, co
będziemy robili później, możemy obgadywać innych itp.
- Czwarty grad to
zapominanie o nietrwałości(?). Wszystkie złożone zjawiska są nietrwałe.
To, co jest zbudowane, musi się rozpaść. Jeśli pamiętamy o tym raz na
miesiąc, to już całkiem dobrze. Trzeba medytować na nietrwałość, jednak w
sposób inteligentny. Nie myśleć, oj, wszyscy umrą, ja też umrę, trudno,
takie jest życie. Nawet gdybyśmy tak myśleli dzień i noc, to nam w niczym
nie pomoże.
Opracował: Paweł Włodarczyk
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz