Wielu z nas regularnie uczęszcza na
grupowe praktyki do buddyjskiego ośrodka. Napaleni rzucamy się na nyndro.
Nierzadko na fejsbuku ogłaszamy światu jacy jesteśmy wspaniali, bo udało nam
się zaliczyć ileś tam pokłonów itd. Nie rozstajemy się z naszą koszulką z
wizerunkiem naszego lamy. Śpiewamy w języku tybetańskim np. przywołanie
strażników. Kolekcjonujemy inicjacje.
Kolekcjonujemy lamów. Awansujemy w strukturze organizacyjnej buddyjskiego
ośrodka. Zaliczyliśmy nyndro, więc jesteśmy kimś. Inwestujemy swój czas i
pieniądze w buddyzm. Zajmujemy się ważnymi buddyjskimi sprawami. Jesteśmy
buddystami. Praktykujemy buddyzm. Czy aby na pewno? Trungpa Rinpocze w swojej
doskonałej książce "Wolność od duchowego materializmu” napisał, że:
„Musimy zrozumieć, że praktyka duchowa
ma służyć przede wszystkim wyrwaniu się spod autorytarnej władzy ego. Oznacza
to zerwanie z ciągłym pożądaniem przez ego wyższej, bardziej zaawansowanej
duchowo, bardziej transcendentalnej wersji wiedzy, religii, cnoty, osądu,
pocieszenia czy czegokolwiek, czego ono poszukuje. Musimy wyjść poza duchowy
materializm. Jeśli tego nie zrobimy, w końcu staniemy się posiadaczami
olbrzymiego zbioru ścieżek duchowego rozwoju. Możemy przy tym mieć poczucie, że
ta kolekcja jest bardzo cenna. Tak wiele czasu poświęciliśmy przecież nauce:
studiowaliśmy zachodnią lub wschodnią filozofię, ćwiczyliśmy jogę albo
praktykowaliśmy medytacje pod kierunkiem dziesiątków wielkich mistrzów.
Uczyliśmy się i oto udało się osiągnąć aż tyle. Wierzymy, że zgromadziliśmy
ogromną wiedzę. A jednak nadal pozostaje coś, czego powinniśmy się wyrzec - To
tajemnicza sprawa! Jak to się mogło stać? Niemożliwe! - niestety, tak właśnie
jest. Nasza bogata kolekcja wiedzy i doświadczeń to tylko element 'reklamowej
witryny' ego, część jego napuszonego niby-jestestwa. Demonstrujemy tę kolekcję
swoich powodów do chwały całemu światu, dzięki czemu upewniamy się, że
istniejemy - w dodatku znakomicie zabezpieczeni i przekonani o swoim
uduchowieniu.”
hm trudne.....
OdpowiedzUsuń