Karma Kagju znana też pod równorzędną nazwą Karma Kamtsang jest jedną z czterech głównych szkół buddyzmu tybetańskiego. Szkoła Karma Kagju zapoczątkowana przez I Karmapę, Dusum Khjenpa (1110-1193) jest najdynamiczniej rozwijającą się szkołą buddyzmu w Europie.

wtorek, 26 stycznia 2016

Praktyka szine z pięcioma żywiołami

Na podstawie nauk udzielonych przez lamę Tenpa Dargje.


Doskonały, w pełni przebudzony Buddha przekazał wiele nauk, wiele różnych dharm. Wśród nich można wyróżnić dwie główne kategorie. To sutry i tantry. W tych dwóch kategoriach jest wiele tysięcy, milionów różnych praktyk. Gdybyśmy chcieli je jakoś podsumować, to esencją ścieżki sutr są praktyki szine(spokojnego spoczywania) i lhagtong(wglądu). Natomiast esencją praktyk ścieżki sekretnej mantry, czyli tantry, są dwie fazy: proces stwarzania i faza doskonałości. Te wszystkie metody, niezależnie od tego, czy jest to szine, czy lhagtong, czy fazy procesu stwarzania i doskonałości, wszystkie one służą jednemu celowi – pomagają uciszyć nasze myśli, dyskursywne myślenie, nasze przeszkadzające emocje, wyciszyć umysł.
Co do samego szine, to znów jest wiele jego rodzajów, ale można je pogrupować w dwie kategorie. Jedna to szine z wizualizacją czy z jakimś oparciem dla koncentrującego się umysłu, a druga to szine bez punktu skupienia.

Praktyka szine z pięcioma żywiołami
Szine z pięcioma żywiołami jest szczególną praktyką, której nie znajduje się w innych tradycjach. Jest to szine związane z wadżrajaną i pochodzi od Kalu Rinpocze.
Wykorzystuje się w nim naturalnie istniejące pięć żywiołów, które na nieczystym poziomie przejawiają się jako ziemia, woda, ogień, powietrze i przestrzeń. Na czystym poziomie, na poziomie urzeczywistnienia, jest to nic innego jak Pięć Partnerek Buddhów Pięciu Rodzin.
Żywioły przejawiają się na rozmaite sposoby. Są bardzo „namacalne” żywioły, które wszyscy możemy obserwować na zewnątrz, takie jak znane nam z codziennego doświadczenia ziemia, woda itd. To rzeczy bardzo oczywiste, bardzo namacalne.
Przejawiają się też one na innych poziomach jako coś bardziej subtelnego, jako czyste jakości tych żywiołów. Na poziomie pośrednim, czyli na poziomie ciała, przejawiają się one następująco: ziemia to wszystko to, co jest stałe, solidne w naszym ciele, czyli kości, mięso, skóra; woda przejawia się jako wszystkie płyny ustrojowe, krew, limfa, ropa, mocz itd.; ogień przejawia się jako ciepłota ciała; wiatr jako oddech; przestrzeń jako wszystkie otwory ciała, takie jak oczodoły, nozdrza, pory skóry.
Żywioły przejawiają się też na poziomie umysłu. Umysł nie ma formy, tak więc umysł jest czymś zupełnie innym, inną jakością i choć jest nieskończony i niedefiniowalny, można go próbować opisać. Można wyróżnić pięć aspektów, które są subtelnym przejawem żywiołów. Na poziomie umysłu są to kolejno: zdolność do pojawiania się w nim wszystkiego; jego kontynuacja, ciągłość w znaczeniu nieprzerwanie, to, że nie ma początku ani końca; jego przejrzystość, klarowność, to, że można wszystko pojąć, wszystko zrozumieć; ruch, jaki się wciąż pojawia – zmieniają się ciągle myśli i uczucia; fakt, że nie ma on żadnego koloru, kształtu, żadnej fizycznej charakterystyki. Tych pięć cech to najsubtelniejsze przejawienia pięciu żywiołów, sama esencja pięciu żywiołów.
Pięć żywiołów przejawia się w sposób nieczysty na trzech płaszczyznach: na zewnątrz, na poziomie pośrednim i na poziomie umysłu. Podczas medytacji będziemy medytować na pięć żywiołów, ale na poziomie czystym. Będziemy je sobie wyobrażać jako pięć thigle, jako pięć świateł, esencji.
Możemy tutaj praktykować szine na dwa sposoby zewnętrzny i wewnętrzny. Pierwszy polega na wyobrażaniu sobie thigle żywiołów w przestrzeni, które skupiają w sobie odpowiedni żywioł zewnętrzny, wewnętrzny i pośredni. Druga metoda oparta jest na wyobrażaniu sobie mandali żywiołów w ośrodku serca. Czyste przejawienie, czyste thigle zewnętrznego, wewnętrznego i pośredniego poziomu żywiołu ziemi, pojawia się przed nami na wysokości naszego wzroku w formie żółtego thigle. Jest to thigle kwadratowe wielkości czterech naszych palców, grubości jednego lub dwóch palców.
Medytacja na pięć żywiołów, które są przed nami, to przede wszystkim medytacja szine. Kiedy z kolei medytujemy na thigle w sercu i jest jeszcze dodatkowe kryształowe thigle świadomości, które może się przejawić jako tęcza, która znika na końcu, to jest to bardziej medytacja połączonego szine i lhagthong. Ten wewnętrzny aspekt to jest aspekt lhagthong.
Tego rodzaju praktyka jest bardzo pomocna. W tej chwili służy ustabilizowaniu naszego umysłu, wyciszeniu umysłu. Pomaga również w praktyce procesu stwarzania i w fazie doskonałości w tantrycznych medytacjach. Natomiast w chwili śmierci będzie pomocna, dlatego, że już teraz przyzwyczajamy się do tego, co się pojawia w chwili śmierci, czyli do stopniowego rozpuszczania się poszczególnych elementów. Stanowi to więc przygotowanie do śmierci. Jeśli przyzwyczaimy się do rozpuszczania poszczególnych żywiołów, wówczas będziemy w stanie rozpoznać te etapy w chwili śmierci i nie będziemy wystraszeni, tak jak zwykli ludzie, którzy nie wiedzą, co się z nimi dzieje. Dotyczy to jednak śmierci naturalnej. Jeżeli ktoś ginie na przykład w wypadku, to ten proces rozpuszczania się elementów jest zaburzony i nie przebiega w taki sposób. Wszystko odbywa się wtedy nagle.
Tych pięć żywiołów przejawia się na trzech poziomach: na poziomie zewnętrznym (tak jak je widzimy, postrzegamy), na poziomie pośrednim (jest to poziom naszego ciała z krwi i kości) oraz na poziomie wewnętrznym (na poziomie naszego umysłu). Dzięki takiej medytacji jesteśmy w stanie nawiązać kontakt ze wszystkimi trzema poziomami przejawiania się żywiołów. W czasie medytacji skupiamy się na wszystkich trzech poziomach żywiołów – jak się przejawiają na poziomie zewnętrznym, pośrednim i wewnętrznym. Kolorowe thigle, które sobie wyobrażamy, odpowiadają tym wszystkim trzem poziomom.
Kiedy robimy medytację wyciszającą, medytację szine, to bardzo ważne jest, żeby skupiać się na obiekcie naszej medytacji w sposób jednoupunktowiony. Musimy mieć pewien rodzaj uważności. Oprócz tego, że nasz umysł skupia się na poszczególnych żywiołach, musi być jeszcze uważność, która pilnuje tego, co się dzieje w nas, tego, czy nie pojawiają się jakieś myśli. Ta uważność jest jak ochroniarz, który cały czas jest w pogotowiu i patrzy, co się dzieje, to znaczy czy na osobę, którą ochrania, nie czyha jakieś niebezpieczeństwo. W tym przypadku musimy ochraniać naszą medytację, musimy sprawdzać, czy faktycznie skupiamy się na tym, na czym powinniśmy, czy przypadkiem nasze myśli gdzieś nie błądzą.
Jest jeszcze jedna przeszkoda związana z medytacją szine. Oprócz rozproszenia bardzo często pojawia się też ospałość, otępienie. Siedzimy, wyobrażamy sobie coś, a obraz tego czegoś staje się coraz słabszy i w zasadzie nic się nie pojawia. Nie mamy jakiegoś potoku myśli, które galopują nam przez głowę, ale po prostu tępo siedzimy. Jest to również błąd i nasza uważność musi sprawdzać, czy przypadkiem nie wystąpiło właśnie takie splamienie.
Nasz umysł musi być przede wszystkim zrelaksowany, odprężony. To naprawdę istotne w medytacji. To nie jest tak, że wkładamy sobie na głowę jakąś wielką i ciężką czapkę czy koronę i ona nas przygniata. W medytacji możemy mieć odczucia, że jesteśmy przytłoczeni, ale nie o to chodzi, nie powinniśmy mieć czegoś takiego. Jeżeli damy się ponieść lenistwu, wówczas bardzo łatwo będą się pojawiać uczucia przytłoczenia medytacją czy ospałości. Znaczy to, że powinniśmy sobie “przykręcić śrubę”. Kiedy pojawia się otępienie, powinniśmy przez chwilę pomyśleć o jakichś przyjemnych rzeczach, które podniosą nam nastrój. Możemy też nieco podnieść wzrok, siedzieć z otwartymi oczami, ale patrzeć nieco do góry. Trzeba też wtedy wyprostować i lekko napiąć ciało. Otworzyć okno, rozebrać się trochę.
Jeśli uporamy się z tym wszystkim, będzie nam miło, przyjemnie, chłodno, rześko, wtedy w naszym umyśle może pojawić się przeszkoda, o której była mowa wcześniej, to jest zacznie pojawiać się wiele myśli. Jeżeli nasz umysł jest rozbiegany, jest to znak, że w naszym umyśle jest bardzo dużo przywiązania i lgnięcia. Nasz umysł natychmiast biegnie do tego, co przyjdzie do głowy i lgnie do każdej myśli, która się pojawia. Kiedy pojawi się takie doświadczenie, to musimy zrobić coś przeciwnego do tych metod, które były opisane wcześniej. Musimy się trochę odprężyć, rozluźnić, bo jesteśmy zbyt napięci. Żeby uspokoić gonitwę myśli, możemy pomyśleć o jakichś smutnych aspektach życia, przypomnieć sobie jakieś cierpienie lub coś nieprzyjemnego, co się wydarzyło. Wzrok spuszczamy, patrzymy trochę poniżej linii wzroku. Patrzymy przed siebie, ale ku dołowi. Zamykamy okna, wkładamy na siebie trochę więcej ubrań. Bardzo często medytujący owijają sobie czymś głowę, dlatego że wiele naszych myśli jest wywołanych tym, co widzimy, przedmiotami zmysłów, które postrzegamy. Jeżeli owiniemy sobie głowę, to dociera do nas mniej bodźców i automatycznie pojawia się mniej myśli.
W zależności od tego, czy w danym momencie pojawia się ospałość, czy pobudzenie, powinniśmy albo bardziej się zdyscyplinować, trochę się napiąć, albo się rozluźnić. Są to rzeczy bardzo indywidualne, każdy sam wie, w jakim stanie umysłu się znajduje i co w danym momencie powinien zastosować. Każdy sam musi wyczuć, co na niego najlepiej działa, każdy sam musi znaleźć tę wewnętrzną równowagę między napięciem i rozluźnieniem. Każdy sam musi znaleźć środkowy punkt. Można też, tak jak w zenie, uderzyć się kijem w ramię. Nie potrzebujemy jakiejś zewnętrznej osoby, która sprawdzałaby naszą dyscyplinę. Nasza dyscyplina musi być wewnętrzna, musimy sami nad nią panować, musimy sami zdawać sobie sprawę z tego, co się dzieje w naszym umyśle i odpowiednio do tego reagować.
Nasze sesje medytacyjne nie powinny trwać zbyt długo, ponieważ bardzo trudno jest wtedy sprawić, żeby były one faktycznie dobre. Lepiej robić krótką sesję, potem chwilę przerwy i znowu zrobić sesję. W czasie sesji trzeba jednak porządnie medytować! Potem chwila rozluźnienia i znowu wracamy do obiektu skupienia. Jeżeli sesje są zbyt długie, to będziemy dawać się porwać przez te splamieniami medytacji wyciszającej, takie jak rozbieganie, pobudzenie czy ospałość.
Na Zachodzie podstawowym problemem w medytacji wyciszającej jest rozbieganie umysłu. Bez przerwy kłębią się nam jakieś myśli, coś wymyślamy, kombinujemy. Natomiast na Wschodzie najczęściej kłopoty sprawia ospałość. Azjaci bardzo często podczas inicjacji czy nauk przysypiają. Na Zachodzie życie jest szybsze, więcej się dzieje, mamy mnóstwo zajęć i dlatego dotyczy nas większe pobudzenie umysłu.
Pięć skandh to skandha formy, odczuć, rozróżniania, wolicjonalna i świadomości. Pięć żywiołów to żywioł ziemi, wody, ognia, powietrza i przestrzeni. Dlatego medytacja szine z żywiołami, jest bardzo pożyteczna, ponieważ pozwala nam oczyścić widzenie pięciu elementów czy żywiołów, które występują w naszym ciele. Do tych pięciu żywiołów, które nam się przejawiają na poziomie zewnętrznym czy na poziomie naszego ciała, jesteśmy zwykle bardzo przywiązani, lgniemy do nich. Natomiast jeżeli przyzwyczaimy się widzieć je w ten inny sposób, przyzwyczaimy się widzieć ich esencję w formie i w kolorach podanych w instrukcjach do medytacji, wówczas będzie w nas coraz mniej lgnięcia do pięciu żywiołów.
Śantidewa w swojej książce Bodhisattwacariawatara zapytał: skąd wzięła się ziemia i ogień w piekłach? Otóż są to tylko emanacje naszego umysłu. Nie są to wyłącznie słowa Śantidewy, tak również powiedział Buddha Siakjamuni.
Gdybyśmy byli istotą, która odrodziła się w świecie piekielnym, gdybyśmy mieli taki stan umysłu, to nie postrzegalibyśmy tego miejsca w taki sposób, w jaki widzimy je teraz, jako ludzie. Nie widzielibyśmy, że ziemia to ziemia, tylko na przykład widzielibyśmy to, co teraz uważamy za ziemię, jako rozgrzane żelazo. I nawet przez minutę nie moglibyśmy tu wysiedzieć. A my wytrzymujemy. W piekle nie usiedzielibyśmy ani minuty. Istoty w piekłach muszą tkwić w nich tak długo, dopóki nie wyczerpie się karma, która je tam sprowadziła.
Dzięki medytacji szine żywiołami, nie tylko zmniejsza się nasze lgnięcie do pięciu żywiołów, ale również dzięki temu, że medytujemy na te wszystkie światła i na te jakości, będziemy w stanie urzeczywistnić pięć aspektów, które są zwane Pięcioma Partnerkami Buddhów Pięciu Rodzin. Inna ich nazwa to pięć rodzajów dakiń albo dakinie poszczególnych kierunków. Tak, więc szine z żywiołami, na poziomie doraźnym daje nam to, że nasze lgnięcie się zmniejsza, natomiast ostatecznie doprowadzi nas do urzeczywistnienia pięciu aspektów pierwotnej mądrości, czyli Pięciu Partnerek Buddhów Pięciu Rodzin. Poza tym oczyszczamy także pięć naszych skandh. Medytacja ta będzie nam pomocna zwłaszcza w chwili śmierci, kiedy będą się one rozpuszczać.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz