Karma Kagju znana też pod równorzędną nazwą Karma Kamtsang jest jedną z czterech głównych szkół buddyzmu tybetańskiego. Szkoła Karma Kagju zapoczątkowana przez I Karmapę, Dusum Khjenpa (1110-1193) jest najdynamiczniej rozwijającą się szkołą buddyzmu w Europie.

niedziela, 31 stycznia 2016

Praktyka Czod, metoda radykalnego pokonania lgnięcia do "ja". cz.II


.

Szkieletowe Dakinie

Na podstawie wykładu lamy Tenpa Dargje

W tradycji tybetańskiej mówi się, że jeżeli na cmentarzu jest sto trupów, pojawia się jeden kościotrup. Wszystkie szkodliwe czyny, całe zło z tych stu zmarłych pojawia się w formie jednego kościotrupa. Jest to jakby właściciel cmentarza, na każdych stu zmarłych – jeden. Jeżeli na cmentarzu jest pochowanych dwieście osób, to są dwa kościotrupy. To dakinie cmentarne, które wyglądają jak kościotrupy. Na ogół są to przebudzone istoty. Jest wiele rodzajów dakiń. Są np. dakinie mięsożerne, dakinie aktywności, są prostytutki, niektóre sprzedają alkohol. Z zewnątrz wszystkie wyglądają tak samo – i te światowe, mięsożerne, i te przebudzone. Dakinie mądrości są przebudzone; ich umysły przynależą do czystych krain, ale pojawiają się one na świecie, żeby pomagać na ścieżce dharmy. Pomagają praktykującym dharmę. Jeżeli wydarza się coś, co miałoby szkodzić dharmie, wtedy niejako zmieniają się w  światowe i mogą wyrządzić krzywdę tym, którzy szkodzą dharmie. Jeśli ktoś urzeczywistnił naturę umysłu, wtedy te dakinie mu pomagają, zawsze i wszędzie. Jeżeli ktoś nie urzeczywistnił natury umysłu, ale jest ma ścieżce, wtedy dakinie mogą przybierać groźne formy, po to żeby zmobilizować go, mogą rzucać mu kłody pod nogi, żeby bardziej zmobilizował się do praktyki. Czasami pomagają. Natomiast jeżeli ktoś nie jest na ścieżce, to dla takich istot one nic nie robią, nie zajmują się nimi. Wtedy można się przechadzać po cmentarzu i one nic nie zrobią.
Pytanie: Czy te właścicielki stu trupów to też dakinie?
Odpowiedź: Jeżeli potrafisz to rozpoznać, to są to dakinie.
Pytanie: Czy występują one też w religii chrześcijańskiej?
Odpowiedź: Nawet się o tym czasem kręci filmy.
Dakini zbiera ze stu zmarłych osób również ich energie, ich właściwości i jest jakby władczynią cmentarza, szkieletową dakinią. Nie widziałem takiej dakini, ale Khenpo Tsultrim Giamtso(od wielu lat odwiedza Polskę) opowiadał, jak to jest. To zależy od poziomu widzenia, od tego, jak czyste ma się widzenie. Na poziomie pośrednim nie widzi się ich, lecz tylko odczuwa ich obecność – albo słyszy się jakieś szczególne dźwięki, albo wiatr powieje jakoś dziwnie. Khenpo Tsultrim Giamtso, który robił Czod na wielu cmentarzach w Tybecie. Opowiadał, że na niektórych były szkieletowe dakinie, na innych zaś nie spotykał ich. Bardzo dużo zależy od miejsca. Są takie, gdzie one się pojawiają i są takie, gdzie się nie pojawiają. Miejsce musi mieć szczególny kształt, musi być mandalą Khorlo Demczoga i jeżeli zejdą się wszystkie warunki, wtedy szkieletowe dakinie są obecne. Jeżeli miejsce cmentarne jest pobłogosławione obecnością jakiejś duchowej, urzeczywistnionej istoty, jakiegoś wielkiego lamy, wtedy na pewno tam będą.
W Tsurphu jest takie wielkie cmentarzysko, gdzie nagromadziło się wiele błogosławieństw i tam są szkieletowe dakinie. Ludzie boją się tam chodzić, boją się ich. Jest wiele opowieści na ten temat. Jeśli ktoś z jakichś względów musi się tam udać, robi to tylko w dzień, w nocy nikt nie odwiedza tego miejsca. Już sam wygląd tego cmentarza budzi grozę, ponieważ są tam poszarpane, bardzo nierówne skały, które sprawiają straszne wrażenie.

Khenpo Tsultrim Giamtso Rinpocze opowiadał, że pewnego razu przybył na to cmentarzysko i postanowił spędzić tam noc. Jest to miejsce, gdzie czasem pali się zwłoki, czasem ćwiartuje się je na wielkim kamieniu i rzuca na pożarcie sępom i dzikim zwierzętom. Właśnie w to miejsce przybył wieczorem, oparł się o kamień i zasnął. Khenpo mówił, że nie wie, czy już spał, czy działo się to na jawie; raczej wszystko odbywało się w półśnie. Miał wizję. Poczuł czyjąś obecność, stwierdził, że nadchodzą. Wzmocnił swoje samadhi, swoją medytację, modlił się do lamy i nagle poczuł, że jego ciało zaczyna się podnosić do góry. Modlił się jeszcze bardziej, wzmocnił samadhi i w tym momencie spadł na dół, aż się uderzył o kamień. Usłyszał wtedy oddalające się dźwięki. Przedtem Khenpo Tsultrim podchodził do tego tak jak my, z niedowierzaniem, słuchał takich opowieści z przymrużeniem oka, ale po tym zdarzeniu stwierdził, że jednak coś w tym jest. Słyszałem o tym bezpośrednio od Khenpo Tsultrima; to wiadomość z pierwszej ręki.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz