Tym
co skraca życie, jest brak zasługi, z jednej strony. Inną przyczyną ogólną jest
słaba siła życiowa w ogóle, słabe ciało, a jeszcze inną są niespodziewane
okoliczności, które nagle mogą się pojawić i znienacka uderzyć. W momencie
kiedy jeden z tych aspektów albo wszystkie wyczerpią się, wtedy kończy się
życie. A to życie kończy się, wówczas umysł nie ma podpory, musi oddzielić się
od ciała. Podczas inicjacji lama porównywał nasze życie do świeczki i obrazowo
mówił, że te poszczególne elementy są jak wosk, jak knot i jak płomień. Te trzy
elementy są ze sobą ściśle powiązane, sam wosk nie wystarczy, żeby świeca
płonęła, muszą być wszystkie trzy składniki. Skoro jednak są one z sobą
powiązane, to wzmacniając jeden, możemy wzmacniać pozostałe.
Jest
też coś takiego, że nasza witalność, po tyb. la, rodzaj siły witalnej,
wędruje po ciele, czasami z niego sama uchodzi, może też zostać porwana przez
jakieś istoty. Ważne jest żeby do tego nie dopuścić, żeby mieć na tyle mocną
zasługę i te pozostałe elementy, żeby nasza witalność, nasza la, nas nie
opuszczała.
W
buddyjskiej astrologii wiele mówi się o tej wędrującej la. Ci którzy studiowali
astrologię, wiedzą, o co chodzi. W buddyjskiej astrologii wylicza się, jak w
danym roku wygląda nasze la, czy mogą być z nim kłopoty, czy jest mocne czy nie
jest. Można też samemu wpływać na to, gromadząc zasługę. Im więcej bowiem mamy
zasługi, tym la mocniejsze i astrologiczne wyliczenia nie są ważne, ponieważ
zrobiliśmy coś co przekracza wszystkie układy planet. Niektórzy ludzie czują się
czasami bez siły życiowej, bez witalności, witalność okresowo opuszcza ich
ponieważ mają za mało zasługi, za mało robią dla innych.
Witalność,
la, to coś co można odczuć. W pewnych miejscach czujemy się nie najlepiej, to
znaczy, że miejsce to ma zły wpływ na naszą witalność. Albo przebywając z
pewnymi osobami, możemy poczuć, że coś jest nie tak. W momencie śmierci kiedy
umieramy, nasze la pozostaje w miejscu, w którym umarliśmy; nie opuszcza ciała
od razu. Może być w pewnym sensie niezależne od świadomości, która opuszcza
ciało zaraz po śmierci. Wtedy la pojawia się w snach osób będących w domu, w
którym dana osoba zmarła. Tego rodzaju rzeczy się zdarzają, kiedy czyjaś
witalność nie jest ustabilizowana - ona się oddziela od świadomości i robi
swoje rzeczy. Jeżeli odpowiednio postępujemy z ciałem zmarłego, nie robimy
niczego, co mogłoby świadomości i witalności zaburzyć, wówczas cały proces
przebiega normalnie, pomyślnie. Na Zachodzie jest taki miły zwyczaj, by stawiać
zmarłym ładne pomniki, kłaść im kwiaty na grobach. Mówiąc obrazowo, świadomość
wtedy widzi, że o niej ciepło myślimy, że się troszczymy i stan przejściowy,
bardo, przebiega normalnie. Natomiast jeśli świadomość nie będzie zadowolona,
wtedy witalność może się oddzielić i straszyć przez jakiś czas. Dana istota
jest już w innym życiu, ponieważ jej świadomość się odrodziła, połączyła się z
białą i czerwoną bodhiczittą i tak dalej. Jest już w innym ciele, w innej
formie. Jednak pewne pozostałości energetyczne tej istoty w postaci witalności,
la, jeszcze są, krążą po świecie - jeżeli cały proces śmierci i tego co się
działo po śmierci nie był prawidłowy, albo jeśli za życia wystąpiły pewne
przyczyny, które do tego doprowadziły.
Pytanie: Czy przynosi to
jakieś skutki karmiczne osobie, która się odrodziła?
Odp.
Nie. Osoba, która się odrodziła ma swoją odrębna karmę, natomiast ta
“witalność”, która pozostała jest zawłaszczana przez różne istoty, przez różne
duchy i wzmacnia je. One mają więcej siły, żeby robić swoje rzeczy. Karmę
gromadzą już te istoty, które sobie przywłaszczyły tę witalność. Tybetańczycy mówią, że w miejscu, gdzie są
szczątki jakichś zmarłych, gdzie wiele osób zmarło, pojawia się istota , która
utożsamia się z tym miejscem, jest panem, właścicielem cmentarza. Jeśli zginęło
100 osób, to jest tam jedna taka istota, jeśli 200 to dwie takie istoty się
podłączają pod witalność, która tam została. Jogini i joginki udają się często
w takie miejsca ponieważ to wzmacnia ich praktykę i robią tam praktykę cie. To
wzmacnia ich praktykę, bo są w stanie urzeczywistnić prawdziwą naturę rzeczy,
są w stanie zobaczyć, że wszystkie demony tak naprawdę nie pochodzą z zewnątrz,
tylko są przejawami ich własnego umysłu. Milarepa wyjaśnia to w wielu pieśniach.
Wszystkie
rzeczy, które się wydarzają, wszystkie zjawiska, można tłumaczyć dwojako: jako
coś zewnętrznego względem nas lub jako coś co jest tylko przejawem naszego
umysłu. Jest jednocześnie i tak, i tak. Jeżeli za bardzo uważamy, że wszystko
jest zewnętrzne, przywiązujemy się do tego co wydaje się oddzielone od nas, to
możemy od tego wszystkiego po prostu zwariować – od tych demonów, duchów. Nie
ma jednego rodzaju demonów, duchów, jest ich nieskończona ilość. Niektóre
głównie szkodzą ciału, inne szkodzą umysłowi. Te, które szkodzą ciału, wywołują
rozmaite choroby.
Wracając
do głównego tematu, można nam skraść witalność, siłę życiową. Dzieje się tak
wtedy, gdy jesteśmy osłabieni, nasza świadomość nie jest mocna, jesteśmy bardzo
rozproszeni, nieuważni, mamy niewiele zasługi tylko wtedy może się to zdarzyć.
Zdarza się to np. w nocy kiedy śpimy jak zwierzę, bez świadomości, o ile mamy
mało zasługi, nie praktykujemy, nic nie robimy. Trzeba mieć świadomość, być
czujnym, uważnym. Możemy się modlić do swojego nauczyciela, do Buddy, do Guru
Rinpocze, powtarzać jakąś mantrę,
robić praktykę jidama – to wszystko nas chroni. Najsilniejsze aspekty, które
chronią w trudnych sytuacjach, to Hajagriwa (tyb. Tamdrin), Wadżrapani (tyb.
Cziana Dordże) i Garuda. Te trzy aspekty są bardzo potężne i władają trzema
sferami. Sferą przestrzeni, nad ziemną włada Garuda, tym wszystkim co jest na
ziemi – ludzie i inne istoty, które poruszają się po ziemi – od tego jest
aspekt Hajagriwy, natomiast od wszystkich istot, które znajdują się pod ziemią,
tutaj wlicza się nagów, jest Wadżrapani.
turkus |
opracowanie: Paweł Włodarczyk
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz